PODSUMOWANIE PIERWSZEGO MIESIĄCA ROZSZERZANIA DIETY WOJTKA

przez Michalina

Od czego zaczęliśmy rozszerzanie diety? Jakie trudności napotkaliśmy i dlaczego na początku podałam Wojtkowi papkę?


Na rozpoczęcie rozszerzania diety czekałam jak na pierwszą gwiazdkę. Myślałam, że jak Wojtuś skończy 6 miesięcy, zacznie jeść, bo przecież wszyscy dookoła mówią, że tak właśnie powinno być.

Miałam solidny plan, by posadzić go w krzesełku, dać brokuły do ręki i patrzeć jak pięknie się nimi zajada. Doświadczenie pokazało, że “jedzenie” to raczej pojęcie względne i można je na wiele sposobów interpretować. Podobnie jak mówiono, że 6-miesięczne dziecko powinno już siedzieć w krzesełku. Ja, z głową pełną różnych opinii co do tego, co moje dziecko w wieku 6 miesięcy “powinno” robić, zastanawiałam się jak to jest, że rzeczywistość wygląda inaczej. Wiedziałam, że to wszystko bzdury, ale mimo wszystko myślałam czy aby na pewno nie zrobiłam czegoś źle, bo to w końcu moje pierwsze dziecko i nie muszę być od razu orłem w każdej dziedzinie. Postanowiłam zaufać swojej intuicji. Wiedziałam, że to, że mój syn nie siedzi stabilnie nawet z podparciem oznacza, że z blw powinnam jeszcze trochę poczekać. I tak właśnie zrobiłam. I mimo wszystko uważam, że to była dobra decyzja. Wybrałam taką metodę, która była dopasowana do umiejętności mojego dziecka. Zdecydowałam, że na początku podam mojemu Wojtkowi papki. Z blw nie chciałam jednak rezygnować i wiedziałam, że pewnego dnia wrócę do tematu.

Od czego zaczęliśmy?

Rozszerzanie diety rozpoczęłam od warzyw. Tak się złożyło, że był to luty-marzec, więc o sezonowych warzywach czy owocach nie było mowy. Wyszukałam dostawcę ekologicznych warzyw i owoców i raz w tygodniu robiłam u niego zapasy. Wiedziałam, że podaję dziecku dobre jakościowo produkty. Rozszerzanie diety rozpoczęłam tradycyjnie od marchewki. Wszystkie warzywa gotowałam na parze i blendowałam z odrobiną nierafinowanego oleju rzepakowego. Ponieważ pierwsze miesiące życia walczyliśmy z AZS, byłam ostrożna z wprowadzeniem produktów. W pierwszym miesiącu wprowadzałam nowości stopniowo – co dwa, trzy dni, by wyłapać ewentualne alergeny.

Miałam swój schemat, który pozwalał na pewną różnorodność w tym początkowo mało rozbudowanym jadłospisie:

1. dzień np. marchewka
2. dzień marchewka
3. dzień marchewka + dynia
4. dzień dynia
5. dzień dynia+ pietruszka
6. dzień marchewka + dynia + pietruszka

Pierwsze dwa tygodnie proponowałam Wojtkowi warzywa raz dziennie. Kolejne dwa tygodnie poświęciłam wprowadzaniu owoców, ale nie zapominałam przy tym o warzywach. Proponowałam Wojtkowi posiłek dwa razy – raz warzywny i raz owocowy.

Ile Wojtuś zjadał?

W pierwszym miesiącu zjadał maksymalnie kilka łyżeczek. Zazwyczaj była to jedna, czasem dwie. Zdecydowanie bardziej odpowiadał mu smak owoców. Bałam się, że to za mało, ale wiedziałam też, że mój mały cycoholik nadrabia pijąc mleko:)

O czym warto pamiętać?

Wprowadzając warzywa i owoce warto pamiętać o tym, by nie podawać w ciągu dnia tylko takich produktów, które mają działanie zatwardzające. Połączenie: obiad – marchewka na parze i deser – tarte jabłko, prawie zawsze poskutkuje problemami z wypróżnieniem u dziecka. O wiele lepsze byłoby połączenie: obiad – marchewka, deser – śliwka.

Trzeba pamiętać też o tym, że kluczowe przy rozszerzaniu diety jest podawanie dziecku wody! To ona pomoże pozbyć się problemów z wypróżnieniem i zapewni odpowiednią pracę układu pokarmowego.

Pierwszy miesiąc był dla nas całkiem łatwy. Wojtuś na początku chętnie otwierał buzię, chciał próbować. Widziałam, że jest ciekawy smaków. Byłam bardzo pozytywnie nastawiona do tego co miało wydarzyć się w kolejnym miesiącu. Ale o tym później 🙂


#rozszerzaniediety

0 Komentarz
2

You may also like

Zostaw komentarz